Dlaczego tak trudno nam dziś budować relacje? O samotności, lękach społecznych i potrzebie bliskości. – rozmowa z psycholożką i seksuolożką Kasią Gołembską

Dlaczego tak trudno nam dziś budować relacje? O samotności, lękach społecznych i potrzebie bliskości. – rozmowa z psycholożką i seksuolożką Kasią Gołembską

Poznajcie Kasię – psycholożkę i seksuolożkę w trakcie szkolenia, która pracuje z osobami dorosłymi w obszarach relacji, intymności i codziennego funkcjonowania. Na co dzień przyjmuje w Szpitalu Bielańskim oraz w gabinecie psychoterapii Bliżej. Kasia na co dzień wspiera osoby, które mierzą się z trudnościami w relacjach, przeżywają kryzysy emocjonalne, zmagają się z lękiem, wstydem lub po prostu szukają głębszego kontaktu ze sobą i innymi.

Jak budować zdrowe relacje, kiedy nie wynieśliśmy tego z domu? Od czego zacząć?

Przede wszystkim warto zastanowić się, czym dla nas tak naprawdę jest zdrowa relacja. Co oznacza bezpieczeństwo, bliskość, zaufanie – i czy potrafimy to rozpoznać i przyjąć? Dobrze jest też przyjrzeć się schematom, z jakimi wchodzimy w relacje. Często bywają one nieuświadomione i automatycznie powielane, a to nierzadko prowadzi do powtarzającego się rozczarowania.

To, co może być trudne, ale niezwykle wartościowe, to zatrzymanie się i spojrzenie na siebie z większą uważnością. Zadać sobie pytanie: w czym mogę się mylić, co wymaga we mnie zmiany? Relacja to zawsze przestrzeń między dwojgiem ludzi, ale jedyne, na co realnie mamy wpływ, to nasza własna postawa, emocjonalne deficyty i gotowość do pracy nad nimi.

Czy samotność to współczesna epidemia?

    Zdecydowanie. Samotność przybiera dziś na sile i coraz częściej mówi się o niej w kategoriach problemu społecznego. Choć jesteśmy stale „podłączeni”, to relacje często bywają powierzchowne, szybkie, pozbawione głębi.

    Budowanie bliskości – niezależnie, czy chodzi o przyjaźń, czy związek – wymaga zaangażowania, uważności, cierpliwości i autentycznej ciekawości drugiego człowieka. Tymczasem żyjemy w kulturze „przesuwania palcem”. Aplikacje randkowe dają złudzenie nieograniczonego wyboru, co sprawia, że nieustannie zadajemy sobie pytanie: a może za kolejnym swipe'em czeka ktoś lepszy?

    Kolejnym wyzwaniem jest tendencja do nadmiernego etykietowania – green flag, red flag – co z jednej strony może dawać orientację, ale z drugiej, prowadzi do upraszczania i oceniania zamiast poznawania. A prawda jest taka, że każdy z nas ma wady i zalety – i nie ma „idealnych” ludzi. Budowanie relacji wymaga energii, a tej często brakuje, bo świat wokół nas działa na pełnych obrotach.

    Dlaczego tak trudno nam się dziś otwierać? Czy to kwestia pokolenia, traumy, algorytmów czy stylu życia?

    Żyjemy w czasach, które premiują niezależność, efektywność i bycie „cool”. W tej narracji emocjonalna bliskość coraz częściej kojarzy się z zagrożeniem dla wolności. Otwieranie się oznacza pokazanie swoich miękkich miejsc – a to bywa trudne, zwłaszcza jeśli nie doświadczyliśmy w życiu relacji, w których te emocje były przyjmowane ze zrozumieniem.

    Obecnie coraz częściej można zaobserwować relacje o luźnym charakterze – tzw. situationshipy – które nie wymagają zaangażowania. Równolegle rośnie potrzeba samorealizacji, rozwoju osobistego, podróżowania. Relacje międzyludzkie zaczynają być postrzegane bardziej jako „dodatek” niż fundament życia. I to właśnie ten styl życia, w połączeniu z wcześniejszymi doświadczeniami i presją kulturową, sprawia, że otwieranie się jest trudniejsze niż kiedykolwiek wcześniej.

    Jak rozpoznać, że to już nie „introwertyzm”, tylko lęk społeczny? Gdzie kończy się potrzeba przestrzeni, a zaczyna unikanie ludzi?

    Introwertyzm to cecha temperamentu – introwertycy najlepiej ładują baterie w ciszy, samotności, we własnym towarzystwie. Natomiast lęk społeczny to coś znacznie więcej – to silne napięcie, które pojawia się w sytuacjach społecznych, lęk przed oceną, przed byciem zauważonym, a często wręcz przed samym wyjściem z domu.

    Osoby doświadczające lęku społecznego często unikają nawet prostych codziennych interakcji, jak rozmowa w sklepie czy jazda komunikacją miejską. Takim przykładem była moja pacjentka, którą za każdym razem ogarniał strach, gdy miała wsiąść do autobusu czy iść z partnerem na koncert do filharmonii. Takie osoby czują się obserwowane, spięte, nienaturalne. Izolacja, choć pozornie chroni, z czasem jeszcze bardziej utrwala te trudności – bo im dłużej jesteśmy poza relacjami, tym trudniej do nich wrócić. Interakcje stają się wtedy nie tyle niewygodne, co wręcz obce. To niestety zamknięte koło z którego trudno wyjść gdy pogrążymy się w izolacji. 

    Fobia społeczna, wstyd, lęk przed oceną – jak się z tego powoli wyplątać?

    W takich przypadkach bardzo pomocna może być terapia – zwłaszcza terapia poznawczo-behawioralna (CBT). Dzięki niej pacjent zyskuje wgląd w swoje przekonania, uczy się rozpoznawać i modyfikować myśli, które go blokują. Ważnym elementem jest tzw. desensytyzacja, czyli stopniowe oswajanie się z sytuacjami społecznymi. Małymi krokami można wracać do kontaktu z ludźmi i na nowo budować pewność siebie.

    Podczas terapii często wracamy do dzieciństwa – sprawdzamy, co sprawiło, że wstyd czy lęk stały się dominującymi emocjami w relacjach. Zaczynamy pracować nad samooceną i naszym wewnętrznym krytykiem. Tylko rozumiejąc ich źródło, można zacząć je rozbrajać.

    Co robią z nami rozmowy? Dlaczego dzielenie się sobą i bycie wysłuchanym to podstawowa potrzeba psychiczna?

    Wbrew narastającej fali samotności, człowiek ma potrzebę obecności i ciepła drugiego człowieka. Autor teorii hierarchii potrzeb - Abraham Maslow umieścił potrzebę przynależności i akceptacji już na trzecim poziomie piramidy potrzeb - zaraz po potrzebach fizjologicznych i potrzebie bezpieczeństwa. Bliskość emocjonalna, możliwość bycia usłyszanym, zrozumianym i zaakceptowanym to coś, co wpływa bezpośrednio na nasze poczucie wartości i dobrostan psychiczny.

    Rozmowy są lustrem – pozwalają nam zobaczyć siebie przez drugiego człowieka. To dzięki nim integrujemy emocje, porządkujemy myśli, czujemy się mniej samotni. Kontakt z drugim człowiekiem to nie tylko potrzeba – to warunek rozwoju.

    Czy trzeba mieć „dużo przyjaciół”, żeby być szczęśliwym?

    Nie ilość, a jakość ma tu największe znaczenie. Dla jednych szczęściem będzie duże, energiczne grono znajomych, z którymi mogą się wspólnie bawić i dzielić codziennością. Inni najlepiej funkcjonują w kameralnych relacjach – głębokich, bliskich, opartych na zaufaniu i autentyczności.

    To, co najważniejsze, to obecność ludzi, przy których czujemy się sobą – bez masek, bez presji. Każdy z nas potrzebuje relacji, bo z natury jesteśmy istotami społecznymi. Ale jak te relacje mają wyglądać – to już kwestia bardzo indywidualna.

    Co pomaga, kiedy czujemy się wycofani, ale jednocześnie tęsknimy za ludźmi?

    Warto najpierw przyjrzeć się, co doprowadziło do tego wycofania. Czy była to trudna relacja? Zranienie? Niezrozumienie? Czasem wycofujemy się, bo chcemy się ochronić – i choć to zrozumiałe, to na dłuższą metę samotność nie karmi, tylko osusza.

    Relacje z innymi są naszym lustrem. Pokazują nam nie tylko nasze mocne strony, ale też miejsca, które możemy rozwijać. Pomagają nam wzrastać. Jeśli więc tęsknimy – to znak, że warto małymi krokami wracać do kontaktu. Nie od razu w pełnej otwartości – ale od rozmowy z kimś zaufanym, od jednego spotkania, od maila, telefonu, wiadomości. Zawsze można wrócić – byle zacząć.

    Jakie pytania mogą być punktem wyjścia do odbudowy relacji – ze sobą i z innymi?

    Świetnym punktem wyjścia do budowania relacji ze sobą i innymi są karty z serii “Miłość” czy też “Historie”. Osobiście posiadam karty z miłosnej serii i muszę przyznać, że pytania tam zawarte są rewelacyjnym sposobem na pogłębienie więzi z bliską nam osobą, a przy okazji świetnym pomysłem na wspólne spędzenie klimatycznego, jesiennego wieczoru w kreatywny sposób. Dodatkowym atutem kart jest to, że można do nich wracać, bowiem jako ludzie i para ewoluujemy, a to oznacza, że odpowiedzi na dane pytania mogą się zmieniać w zależności od tego na jakim etapie życia się znajdujemy.

    Znajdziecie więcej przydatnych treści na Instagramie @psycholog_golembska, a my dziękujemy za rozmowę!

    Zdjęcie Hannah Busing ze strony Unsplash


     

    Powrót do blogu